Thursday, January 13, 2011

Jae's Bday~^^

Dzisiaj były urodziny mojego męża postarzał mi się o roczek ( z czego oczywiście niespacjalnie jest zadowolony).
Z samego rana pobiegłam na zakupy^^ Plan był taki, żeby kupić składniki i upiec torta, ale Jae zażyczył sobie torta lodowego, a to do przygotowania już takie łatwe nie jest, więc stwierdziłam, że co tam, urodziny są tylko raz w roku.. Pobiegłam 3 km (pod górę x_x) do Dairy Queen, gdzie kupiłam Oreo Blizard Ice Cream Cake :D mmmm.. pychotka!!^^ Tort jest dosyć spory więc pewnie będziemy go jeść przez tydzień, ale zdecydowanie warto ^___^ Zresztą, był to wspólny prezent od mojej kochanej rodzinki, która pamiętała o urodzinach mojego męża, za co jesteśmy im oboje bardzo wdzięczni (kocham Was rodzinko!!).
A oto i tort :D Miła pani z obsługi ładnie na nim napisała dedykację..







Wieczorem planowaliśmy wybrać się na miasto (na koreańskiego kurczaka) ale ostatnio za dużo było jedzenia na mieście i to takie smażonego, niezdrowego... ugh.. Po za tym byliśmy nieco wykończeni, więc ostatecznie zdecydowaliśmy zostać w domu i ugotować sobie coś zdrowego i smacznego ^___^ Padło na shabu shabu hot pot :D Aaaach, jakie to dooooobre ^___^
Na stole w kuchni postawiliśmy przenośną gazóweczkę i zajadaliśmy sobie, gotując cały czas hot pot'a w międzyczasie^^



 



Do tego na dostawkę mój ukochany kimbab oraz ddeokbokki (czyli rice cake + fish cake w sosie pomidorowym na ostro.. mniam!^^)





Happy Birthday Jaesung yobo~!^^

Wednesday, January 5, 2011

Kitsilano - Dog Sitting

Już mniej więcej od tygodnia jesteśmy w Kitsilano, u Toma i Moniki, a raczej u nich w domu "dog sitting" Milo the dog. Przez większość czasu pogoda dopisywała, więc spacery do psiej plaży były czystą przyjemnością. Milo jest bardzo sympatrycznym psiakiem i nie sprawia nam zbyt wielu problemów, więc wszyscy są zadowoleni.

Mieszkanie Toma i Moniki znajduje się na 3ciej w Vancouver, pomiędzy Yew i Vine - wiem, wiem, niewiele Wam to mówi :) W skrócie to tylko kilka przecznic od Kitsilano Beach, gdzie codziennie chodzimy na spacery i gdzie znajduje się plaża dla piesków. Kawałek dalej w lewo (czyli na zachód) znajduje się też Jericho Beach, gdzie kiedyś (mieszkając w Kerrisdale) często przyjeżdżaliśmy grać w paletki / fresbee.
Okolica jest bardzo ładna, ale i niestety bardzo droga. Trudno się dziwić, ludzie którzy płacą ogromne sumy za wynajem mieszkania, lub posiadacze pięknych willi raczej nie muszą oszczędzać na jedzeniu.. Więc wkoło pełno jakościowych sklepów organicznych z cenami dwa-trzy razy większymi od normalnych. Przetrwanie w Kitsilano nie jest łatwe - zwłaszcza dla nas, "biednych studentów", więc mimo tego, że to fajne doświadczenie opiekować się psem, cieszymy się, że nie mieszkamy tu na stałe :)

Oto Milo podczas spacerów:



Zdjęcia ze spaceru po Kits Beach do psiej plaży.

























































Plaża dla psiaków.






























Zdjęcia ze spaceru do Jericho Beach, kiedy pogoda była po prostu przewspaniała :)

















żeby nie było - on tu sam wskoczył, ja tylko przy nim przysiadłam do zdjęcia :P















































































Sylwester w Vancouver był raczej nudny - spodziewałam się więcej po tak bogatym etnicznie mieście... Nie było nawet fajerwerków. W pubach, barach i restauracjach odbywały się imprezy, można było iść i pobawić się, ale niestety za bardzo słoną cenę, więc nie specjalnie nas to interesowało. Zresztą.. my nie nalezymy do ludzi, którzy lubią clubbing, więc to odpada. Liczyliśmy raczej na imprezę na świeżym powietrzu.. ale przeliczyliśmy się - miasto spało!
Za to na drugi dzień odbywał się w English Bay Polar Bear Swim, czyli grupa zwariowanych ludzi zebrała się na plaży w Vancouver Downtown, żeby sobie przy minusowej temperaturze popływać :) Świetny sposób na kaca!

Wybraliśmy się zobaczyć ten niecodzienny widok, spacerkiem przez most do downtown. Oto zdjęcia z wyprawy: