Festiwal Świateł to coroczna impreza organizowana w Van Dusen, trwająca około miesiąca - od początku do końca grudnia (no, w zasadzie do drugiego stycznia), podczas której spora część ogrodu przekształcona zostaje w magiczną krainę tysiąca świateł i dekoracji. A wszystko to oczywiście, żeby umilić zwiedzającym świateczny czas.
Wejście do ogrodu jest odpłatne - jak zresztą cały rok. Ja w tym roku dostałam dwa bilety od Vancouver Coastal Health, w ramach podziękowania za wolontariat (yay~!). Cena normalnego biletu wynosi 12 CDN.
Kolejka przed wejściem była niesamowicie długa (pewnie wszyscy postanowili wykorzystać dzień dobrej pogody i wyruszyć w magiczną podróż^^), ale na szczęście czynne są 3 kasy i wszystko szybko i sprawnie się odbywa.
Od samego wejścia prowadzi nas świetlista, pięknie przystrojona ścieżka :)
I zaczyna się zabawa w krainie czarów :)
W ogrodzie oprócz szalonej ilości świateł i dekoracji,, znajdował się również domek Mikołaja, gdzie można było się ogrzać i zrobić sobie zdjęcie z Mikołajem. Były też serwowane rozgrzewające przysmaki, jak np. gofry czy gorąca czekolada - niestety ceny były kosmiczne, więc nie skorzystaliśmy :)
Po krótkim postoju w Domu Mikołaja i ogrzaniu kończyn (zrobiło się dosyć chłodno, prawdopodobnie temperatura spadła przynajmniej do zera T_T), wyruszyliśmy kontynuować zwiedzanie ~
Płacząca wierzba :)
Co jakiś czas (około 30 minut) na stawie w ogrodzie odbywał się pokaz świateł, migających w rytm kolęd - przepiękne widowisko :)
Nieopodal stawu ścieżka prowadzi wprost do Gingerbread Forest, czyli lasu ciastusiów :) Nie dość, że wyglądają super apetycznie to jeszcze wszędzie unosi się zapach imbirowych ciastek :) - zapewne dochądzący ze stoiska ze smakołykami, ustawionego nieopodal^^
Przed wyjściem z ogrodu znajduje się całkiem spory sklep z pamiątkami i informacja, gdzie można również skorzystać z toalety i nieco się ogrzać. Znajduje się tam również ogromne, pięknie przystrojone drzewko. Choinka ma ozdoby ręcznie wykonane, z których żadna nie powtarza się dwa razy! Przecudnie to wygląda, więc musiałam zatrzymać się i nacykać kilka zdjęć :)
Oprócz choinki jest tam również makieta zaśnieżonego domu, wkoło ktorego jeździ ciuchcia :D
Po kilku godzinach w Van Dusen byliśmy nieźle przemarznięci, więc postanowiliśmy po drodze do domu zachaczyć o Japanese Noodle House - Kintaro, w Downtown :) Cudowne miejsce z autentycznym japonskim Ramen.. niesamowicie rozgrzewające danie! :)
I na koniec, przed powrotem do domu, ostatnie zdjęcie wieczoru - choinka w Downtown :)
Było super!!! Dzięki Ewcia, że się do nas przyłączyłaś :) Szkoda, że Bartka nie było z nami!